Grillujemy

9 lipca 2024 r.    

            Niby już wakacje – ależ gdzież tam! Bez grilla i tańców-wygibańców by się nie obyło. Nasza prezes –  p. Krysia – doskonale znając nasze oczekiwania, pomyślała i o tym, byśmy z przytupem zakończyli ten rok działalności. Mimo upału, o godz. 16. podstawionym pod SOK autokarem, prawie w komplecie, ruszyliśmy w drogę. Trasa krótka, bo tylko do Grzybowa. Tam w „Zakątku Świętokrzyskim”  nasz zarząd i pracownicy SOK zorganizowali  biesiadę. Nazwa jak najbardziej adekwatna – cisza, pola, drzewa, niebo bezchmurne, pływające rybki w oczkach wodnych – sama czysta natura wokół. Być tu, to odpoczywać.

            Na miejscu przywitał nas zespół, wprawdzie grający weselne kawałki, ale co tam – grunt to się bawić. Pan Paweł, Hubert i Marek z zespołu „Nocne Marki” naprzemiennie z odtwarzaną muzyką dbali, byśmy wciąż byli w ruchu. I ruszyliśmy w tany. Prym wiodły jak zwykle Wiesia Szczepańska, Ela Nasternak, Jola Malec… Myślę, że młodzież mogłaby się uczyć od nas tej radości, która wręcz kipi w nas. Przerwa na gorące danie – szaszłyk, ziemniaczki i marchewka, i znów tańce.

Talent wokalny odkrył w sobie  Paweł Ciepiela w trakcie odtwarzania piosenki Wojciecha Gąsowskiego pt. „Gdzie się podziały tamte prywatki”. Szybciutko dołączył do niego 2-osobowy chórek w osobach Halinki Wilk i Laury Piątkowskiej. Ten trójgłos podziałał na wszystkich dopingująco, tym bardziej, że prywatki wspominamy z rozrzewnieniem.

         Ponieważ  w dorosłość weszliśmy parę dziesiątków lat temu, więc zaplecze medyczne było nieodzowne. Dr Rozkroczy (Dominik Rożek) czuwał nad naszym zdrowiem, ale widząc że prawdopodobnie jego interwencja nie będzie potrzebna, rzucił się w tany. Jego pląsy z długonogim Arkiem to „majstersztyk” tańca. Oczarowana ich wdziękiem dołączyła Jola Malec, tworząc trójkąt taneczny (tak, tak, taneczny – nie mylić z innym).

           Przekrój wiekowy naszego towarzystwa to 50+, a tak naprawdę to 60-tki, 70-tki, a nawet 80-tki. Ciekawe, prawda? – bo nie wiek się liczy, tylko to, co komu w duszy gra. Przygotowane napoje znikały w iście ekspresowym tempie. Kawa, herbata, słodycze też cieszyły się dużym wzięciem. I przyszedł czas na pyszne, grillowane kiełbaski i kaszanki. Tu mistrzem ceremonii był niezawodny Arek. Dwoił się i troił by nadążyć z „produkcją”, a wszystko pod czujnym okiem p. Krysi, która jak zwykle nad całością trzymała pieczę.  Nasze koleżanki i koledzy    robili zdjęcia, by utrwalić  popisy taneczno – wokalne biesiadujących „Talentowiczów”. 

To już ostatnia relacja z naszych wyczynów. Spotkamy się we wrześniu, a tymczasem dziękujemy wszystkim za wspólnie spędzony czas.

                                                                                                     Anna Jezierska