Iaido – moje hobby

Na własne oczy mieliśmy możliwość zobaczyć kawałeczek Japonii, a to za sprawą dzisiejszego gościa. Może nie był to gość całkiem japoński, ale co tam – to był nasz swojski, ze wszech miar godny posłuchania.  

Realizując program z cyklu „Moje Hobby”, pan Mariusz Rajca przyjął zaproszenie i przybył, by podzielić się z nami swoimi pasjami. Piszę w liczbie mnogiej, bo jego różnorodność zainteresowań jest ogromna.

Uprawia przede wszystkim szermierkę mieczem japońskim, jest wykładowcą polskiego języka migowego, miłośnikiem i instruktorem tańca, wypraw rowerowych, morsowania, a także smakoszem i wykonawcą potraw japońskich sushi. Przyrządzana z gotowanego ryżu zaprawionego octem ryżowym i różnych dodatków, przeważnie owoców morza, wodorostów nori, kawałków ryb, warzyw…

Pan Mariusz od lat pracuje nad swoim ciałem i umysłem, nad kamienną twarzą oraz skupieniem. Miecz i taniec, siła oraz elegancja muszą iść w parze, bowiem ruchy muszą być płynne i piękne.

Nasz gość trenuje Iaido – współczesną formę walki, która koncentruje się na sztuce szybkiego dobywania miecza i wykonaniu precyzyjnego, błyskawicznego cięcia. Jest znany i rozpoznawalny w środowisku. Zdobył 5 Dan. Jest to nie lada wyczyn, bowiem nie-Japończyk może zdobyć max 7 Dan. Strój do walki to hakami – szerokie spodnie, bawełniana bluza, na nogach tabi: skarpeto-japonki, pas wokół talii nazwany obi i pochwa na miecz wsuwana między fałdy ubioru. Padło wiele nazw, które trudno spamiętać, a wszystkie mają symboliczne znaczenie. Tradycja i szacunek to główne założenie form walki. Wojownicy i zawodnicy oddają sobie nawzajem cześć, chylą czoło przed mieczem, jurorami i zebraną publicznością, kłaniają się wylanemu podczas wielogodzinnych ćwiczeń potowi. Tak każe tradycja, stąd tyle ukłonów wykonanych z pełną powagą.

Pan Mariusz za całokształt swej pracy został w 2020 roku uhonorowany tytułem „Sportowego Ambasadora”.  I nic dziwnego, jego życie obok pracy w Starostwie Powiatowym w Staszowie skoncentrowane jest prawie całkowicie na sporcie. To dla nas wręcz niewyobrażalny trud, który trzeba ponieść, by zażywać kąpieli w lodowatej wodzie, zrobić 400 pompek, by rowerem, wioząc torby i sakwy, przemierzyć trasę z Wisły do Gdańska. Mogłaby zrozumieć tylko nasza koleżanka – Zosia Tamioła. Niesamowite życie prowadzi nasz gość. Obiecał, że spotkamy się przy przyrządzaniu sushi.  Będziemy czekać.

Anna Jezierska