9 maja 2024 rok. Wiosna zapanowała już na dobre, więc pora ruszać w drogę.
Zarząd SIT zaplanował dla nas spacer do Sielca w ramach cyklu „Sołeckie wędrówki”. O dziwo, chętnych było sporo. Piszę „o dziwo”, bo to trasa ok. 4 km. Zbiórka przed budynkiem SOK i o godz.15.00 wyruszyliśmy w drogę. Tempo niby spokojne, lecz w krótkim czasie „rozciągnęliśmy” się na długość 100 – 120 m. Na czele grupy nasze sportsmenki, dziewczyny o niespożytej energii, czyli: Zosia Tamioła, Wiesia Szczepańska, Masia Warchałowska i Zosia Tatrocka. Ja dzielnie z p. Krysią, z p. Asią i p. Danusią kroczyłam na samym „chwoście” marząc, by znaleźć porzuconą hulajnogę, dzięki której szybko pokonałabym odległość. Gdy zobaczyłam tablicę informacyjną z napisem Sielec, byłam gotowa uściskać słup, na którym była zawieszona. Ot, słabe nogi!!
Na miejscu przywitały nas panie z KGW z sołtyską Teresą Mazur na czele. Zaprosiły na przygotowany poczęstunek. Żurek z jajkiem i kiełbaską smakował wyśmienicie. Potem kawa, herbata i szarlotka dopełniły zadowolenia.
Historia KGW, które siedzibę ma w starej szkole, jest krótka. Koło powstało zaledwie 3 lata temu, lecz ten czas został maksymalnie wykorzystany dzięki paniom, które bardzo się zaangażowały. W siedzibie przeprowadzono remont, zakupiono niezbędny sprzęt. Dziś grupa liczy 35 osób, mają swoją nazwę „Jarzębina”, pięknie opracowane logo i namiot wystawowy, do którego serdecznie zapraszają na wszelkich imprezach gminnych. A wszystko zaczęło się od rozmowy sąsiedzkiej, rozmowy przez ogrodzenie ….a może by tak zrobić…. Brawo, Drogie Panie – macie dar, macie moc.
Historię Sielca, podpartą starymi zdjęciami, wspomnieniami p. Henryka Maruszewskiego, przedstawiła nam p. Basia Zamożniewicz – fascynatka dziejów wsi. Barwnie i pięknie opowiadała. To Potocki sprowadził Niemców – mistrzów sukiennictwa i osiedlił ich w wiosce, by pracowali w staszowskiej manufakturze. Tu się rodzili, tu umierali. Dla nich zbudowano zbór wyznania habsbursko-protestanckiego z przylegającym doń cmentarzem. W latach 70-80 XX wieku rozebrano niemieckie nagrobki, a kościół katolicki przejął budynek. Warto wspomnieć o ostatnim pastorze Kazimierzu Szeferze – naczelnym kapelanie kościoła ewangelickiego WP w II RP i wielkim patriocie polskim. Okazuje się , że tak mała miejscowość ma bogatą historię, a młode pokolenie, tak jak p. Basia, zbiera materiały i wspomnienia, by zachować je od zapomnienia. Teren wokół siedziby KGW zachęca do wypoczynku – jest pięknie, zielono, można organizować spotkania. Obiecaliśmy, że wrócimy- może jakiś grill ? Przyszłość pokaże.
Wytrwali wracali na piechotę, lecz my – słabeusze zorganizowaliśmy sobie powrót samochodami. Wycieczka była świetna, humory jak zwykle dopisywały, a Panie już szykują się na następną – pójdziemy do Oględowa!
Anna Jezierska