21 czerwca 2018 r. członkowie Stowarzyszenia Inicjatyw Twórczych ,, Talent” wzięli udział w wycieczce do Puław i Kazimierza Dolnego nad Wisłą.
Trasę ze Staszowa do Puław przebyliśmy szybko, niepostrzeżenie, podziwiając piękno przyrody, krajobraz i prowadząc pogawędki między sobą.
Około godz. 9:00 dotarliśmy do Puław, miasta położonego w zachodniej części województwa lubelskiego. Pierwsza wzmianka o Puławach pochodzi z XVI wieku. Wtedy była to wieś szlachecka. W II połowie XVII wieku właścicielami Puław stali się Lubomirscy, potem Sieniawscy i w końcu Czartoryscy. Od tej pory na 100 lat Puławy przeszły w ręce Czartoryskich. Miejscowość jak i sama rezydencja przechodziły lata rozkwitu jak i nieszczęść, zniszczeń. Przez długi okres w swoich dziejach kwitło w Puławach życie kulturalne i polityczne. To tam przebywali wszyscy znani przedstawiciele epoki. Stąd nazywano je ,,Polskimi Atenami”. Władze rosyjskie – nasi zaborcy nie mogły się pogodzić z tym czym były Puławy dla Polaków. A były przecież kolebką patriotyzmu, miejscem gdzie zapadały różne decyzje zarówno polityczne jak i kulturalne, miejscem rozkwitu polskości, wsparcia dla tych, którzy podejmowali walkę o wolną Ojczyznę, miejscem podtrzymywania patriotyzmu i nadziei na wolność.
Z tego powodu przeżyły Puławy lata nieszczęść, zniszczeń ze strony Szwedów, zaborców, okupantów okresu I i II wojny światowej. Po upadku powstania listopadowego Czartoryscy musieli emigrować z kraju a ich dobra były skonfiskowane. Wojska rosyjskie i austriackie opuściły Puławy dopiero w 1915 roku. Okres międzywojenny to znów czas rozkwitu, który szybko przerywa II wojna światowa. Miasto zdobywa Armia Czerwona, a potem rezydencja przechodzi w ręce państwa polskiego.
To wszystko przekazał nam w ciekawy, rzeczowy sposób pan przewodnik z którym zwiedzaliśmy :
-
-
pałac Czartoryskich
-
świątynię Sybilli
-
Domek Gotycki
-
piękny park
-
Spacer wśród wiekowych drzew pięknego parku był dopełnieniem pobytu w Puławach. A słowa umieszczone nad wejściem do świątyni Sybilli myślę, że wpadły w nasze serca. – ,,Przeszłość przyszłości”, uświadomiły nam jak ważna jest dla każdego historia naszego kraju ale i historia własnej rodziny. Od niej przecież zależy nasza przyszłość.
Około południa dotarliśmy do drugiego celu naszej podróży, do Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Miasteczko założone zostało w XII wieku przez księcia Kazimierza Sprawiedliwego i to od niego pochodzi jego nazwa. Kazimierz Wielki dodał mu tylko nazwę ,,Dolny”. Znakiem rozpoznawczym miasta są wiekowe zabytki i zielone wzgórza. To miasto malarzy i poetów.
Swój pobyt w Kazimierzu zaczęliśmy od rejsu statkiem po Wiśle. Płynąc statkiem ,,Marzena” podziwialiśmy piękno pokrytych zielenią wzgórz. Za nami przylatywały stada mew, oczekujących na wyrzucany ze statku kąsek chleba. Powiew chłodzącego nas wiatru, szum wody wlewał w nas spokój i przynosił odpoczynek. Godzinna przejażdżka szybko się skończyła. Wysiedliśmy, bo tuż u nabrzeża, w restauracji czekał na nas smaczny obiad.
Posileni udajemy się do Kościoła pod wezwaniem Sw. Jana Chrzciciela i Sw. Bartłomieja.
Znajdują się tam:
-
-
stalle z I połowy XVII wieku
-
jedne z najstarszych w Polsce organy w nadrzewiowej oprawie z 1620 r
-
barokowy ołtarz główny
-
ambona z 1615 r.
-
Następnie udajemy się do zamku, baszty i na Górę Trzech Krzyży. Ten etap wycieczki wymagał od nas sporego wysiłku. Trzeba było się wspinać w górę po żwirze, kamieniach, schodach. Dawaliśmy jednak radę, chociaż trzeba przyznać było ciężko. Warto było pokonać siebie, swoje słabości by ujrzeć i podziwiać:
-
-
z zamku krajobraz i wijącą się wśród wzgórz Wisłą
-
z baszty piękno położonego wśród zielonych wzgórz Kazimierza
-
z góry Trzech Krzyży inaczej Kazimierzowskiej Golgoty : Rynek i całe miasteczko.
-
Było jeszcze pamiątkowe zdjęcie, spokojny spacer i zwiedzanie Rynku, podziwianie uroczych kamieniczek Przybyłów. Pożegnanie z przewodnikiem zakończyło nasz pobyt w Kazimierzu.
Zmęczeni, spoceni ale pełni pięknych wrażeń z ,,Kazimierzowskim kogutem” w ręku wyruszyliśmy w drogę powrotną do Staszowa.
To była piękna, pełna wrażeń, wymagająca wysiłku wycieczka.
Autor: Zofia Wiczlińska