Pogoda w czwartkowe popołudnie 29 września nie dopisywała szczególnie. Kropił deszcz i nie było zbyt ciepło. Nie mniej jednak kilkunastoosobowa grupa najwytrwalszych członków stowarzyszenia wybrała się do lasu w poszukiwaniu darów natury. Po ponadgodzinnej wędrówce dotarliśmy do lasu w Radzikowie. A nuż znajdziemy grzyby, może jeżyny. Nic z tego! Owoców lasu jak na lekarstwo. Trafiały się, co prawda, pojedyncze sztuki, ale nawet jeśli wszyscy by je zebrali do jednego garnka, to i tak nie starczyłoby nawet na mały sosik. Cóż, nie zawsze grzybobranie kończy się sukcesem. Nie zniechęceni brakiem runa leśnego, dzielni SIT-owcy wyruszyli w dalszą wędrówkę po lesie w poszukiwaniu darów lasu, które mogą się przydać na zajęcia manualne i wykonywania różnych ozdób świątecznych. Zadanie było o tyle ułatwione, że przed eskapadą pani prezes zaprezentowała na zdjęciach różne wyroby wykonywane z darów lasu. Tym razem zbiory były nadzwyczaj obfite. Szyszki, żołędzie, patyczki, mech, kora i kolorowe liście na pewno się przydadzą w planowanych na jesień warsztatach. A gdy już wszyscy nazbierali dary lasu nastała część gastronomiczno -rozrywkowa. Na leśnej polanie pojawił się samochód a wokół niego stoliki, krzesła, no i oczywiście grill. Na ruszcie spoczęły kiełbaski, a w kubkach pojawiły się nalewki wykonane z darów lasu oczywiście. Rozpoczęła się leśna biesiada. Śpiew ptaków i szumiący las wzmagały wspaniałe nastroje biesiadników. Była też kawa, herbata, napoje, ciasta i inne słodkości. Słowem – uczta na sto dwa! Opowieściom i wspomnieniom nie było końca. I tak do czasu, kiedy zmrok spowił radzikowski las i trzeba było wracać do domu. A wracaliśmy naprawdę weseli i obładowani darami natury, planując następny wypad w teren i kolejne leśne spotkanie.
Paweł Ciepiela