„Sołecka wędrówka” do Wiązownicy Kolonii

25 września 2025r  – sołeckich wędrówek ciąg dalszy.

Przekładny ze względu na pogodę i okres wakacyjny wyjazd do Wiązownicy doszedł do skutku! Warto było czekać, bo nasza grupa bawiła się przednie. A było to tak:

Na zbiórkę przed SOK zjawili się wszyscy o wyznaczonej porze. Radośnie zajęliśmy miejsca w autokarze i ruszyliśmy ochoczo. Daleko nie ujechaliśmy, bo… autokar się po prostu zepsuł. Trzeba było czekać na podmianę i w związku z tym nie mogliśmy zwiedzić zabytkowego kościoła, więc od razu swe kroki skierowaliśmy do Wiązownicy Kolonii, gdzie znajduje się Zespół Pałacowy „Dzięki” zbudowany w mauretańskim stylu w drugiej połowie XIX w. Dobra Osieckie, w skład których wchodziła Wiązownica, zostały nadane przez cara Mikołaja I Romanowa Wasilijowi Pogodinowi – generałowi armii carskiej wraz ze szlachectwem i herbem. Mieliśmy przyjemność spotkać się z jego potomkiem – uroczym, pogodnym baronem Aleksandrem Pietrowem, który od 2002 roku dokłada wszelkich starań by przywrócić należny blask pałacowi i jednocześnie spisać historię rodu. Z każdego jego słowa wybrzmiewała wielka miłość do tego miejsca i naprawdę można by spędzić dziesiątki wieczorów, wsłuchując się w snute opowieści by zgłębić jego bogatą historię.

Krótki przejazd i już byliśmy na miejscu planowanej rozrywki. Przywitał nas miejscowy zespół muzyczny i trzech sołtysów: p. Jacek Piwowarski – sołtys Wiązownicy Kolonii, p. Kryspin Bednarczyk – sołtys Wiązownicy Dużej i p. Monika Koziarz – sołtys Wiązownicy Małej. Poznaliśmy z ust sołtysów historię i osiągnięcia wiosek, które w sumie tworzą całość.  Legenda głosi, że w zamierzchłych czasach w okolicy żyło dużo węży, stąd wzięła się nazwa Wiązownica, inne podania sugerują, że to za sprawą wiązów, które rosły w przepastnych lasach. Przez lasy i bory prowadziły szlaki handlowe i właśnie tu, w Wiązownicy, 300 lat temu na  skrzyżowaniu szlaków z miejscowego kamienia postawiono latarnię leśną, która była drogowskazem dla podróżujących. To unikalna budowla, jedyna w Polsce, a być może i w Europie.

Zwiedziliśmy starą szkołę zbudowaną w 1909 r. pełną dziś eksponatów. Stare ławki, kałamarze, pióra… i ten zapach minionych lat.

Gorący posiłek przygotowany przez panie z Koła Gospodyń Wiejskich z Wiązownicy Małej smakował wyśmienicie, a zaraz potem na przygotowane stoły „wjechały” kiełbaski i kaszanki z grilla.  Pomału zapadał zmrok, a my syci, rozgrzani nie tylko herbatką rozpoczęliśmy pląsy, a właściwie tańce – wyginańce. To nic, że panów było jak na lekarstwo – potrafimy się bawić w swoim, damskim gronie. Były, a jakże, dedykacje. Na pierwszy rzut poszły życzenia dla naszego zarządu: Kreseczki,  Kasi i Asi, potem życzenia i podziękowania dla gospodarzy, którzy nas tak serdecznie przyjęli, a potem już poooszłoo. Oj działo się, działo – wokół panował śmiech i taniec. Blask ogniska rozświetlał twarze. W rozbawianiu grupy prym wiodła Agnieszka, zaś w tańcach oczywiście Wiesia, Halinka próbowała, zresztą z dobrym efektem wokalu, a Kasia,  nawet nie fikając i nie pijąc nic z prądem, stłukła oba kolana.

Rozbawieni z żalem, że to już koniec imprezy, wsiadaliśmy do autokaru zgodnie stwierdzając, że imprezy organizowane przez Kreseczkę są po prostu świetne! Dziękujemy!

 

                                                                                                          Anna Jezierska